U Olka pojawiła się bardzo wysoka gorączka. 11 dni po powrocie z Zanzibaru, trafił on na izbę przyjęć szpitala MSWiA w Katowicach z podejrzeniem zapalenia płuc. Był z nim jego ojciec, który od razu poinformował personel medyczny o tym, że jego syn niedawno wrócił z tropików.
Podszedł lekarz i mówię mu o tym Zanzibarze. Usłyszałem diagnozę, że jeżeli cokolwiek by tam „złapał”, to by się to „wykluło” od razu, bezpośrednio po powrocie.
– mówił reporterce Uwagi! TVN
Dariusz Biegański ciągle przypominał lekarzom, że jego syn był na Zanzibarze. Jak twierdzi, został z tego powodu wyproszony przez lekarzy. Ponadto „nie miał prawa się tam kręcić”. Ojciec Olka jednak nie ustępował. Wszedł do pokoju, w którym jeden z lekarzy przeglądał wyniki badań piłkarza i zapytał, czy jego syn jest sprawdzany pod kątem malarii. Lekarz zaprzeczył, a pan Dariusz ponownie został wyproszony.
Napotkałem beton, bo nikt mnie nie chciał słuchać.
– stwierdził.
Olek dostał nagle silnych bólów brzucha. Lekarze stwierdzili zapalenie wyrostka. Został on zoperowany jeszcze tego samego dnia, ale mimo to w kolejnych dniach stan piłkarza nadal się pogarszał. Jak twierdzi mama Olka, jej syn miał problemy z piciem wody czy wstawaniem i trzeba było mu pomagać z wykonywaniem tych czynności.
Przy jednej lekarce już mi nerwy po prostu puszczały. Ja mówię do niej „Zanzibar”, a ona mi mówi, że choroba krwi, że to jest być może białaczka.
– mówiła dziennikarce Uwagi!
Siostra Olka stwierdziła, że jej brat leżał jak trup.
Nie był w stanie się odezwać, nie był w stanie się sam ruszyć — mówiła. — Najgorsza była ta bezsilność i to, że nie wiemy, co tak naprawdę mu jest.
Gdy chłopak zaczął wymiotować, Dariusz Biegański zażądał, aby przenieść go do innego szpitala. Młody piłkarz trafił na oddział zakaźny Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach-Ochojcu. Tamtejsi lekarze od razu wykonali test potwierdzający zakażenie malarią. Po chwili jednak Olek przestał oddychać. Pomimo dwóch resuscytacji chłopak zmarł.
Agnieszka Madejska chciała porozmawiać o hospitalizacji Olka z kierownictwem szpitala MSWiA w obecności jego ojca. Na nagraniu widać, jak z pomieszczenia wychodzi pewna kobieta, która na widok kamery nagle wraca do opuszczonego przed momentem miejsca. Godzinę później przyszedł jeden z dyrektorów, który zgodził się na rozmowę, ale oczekiwał jej przeprowadzenia na tle białej ściany i z odpowiedniego profilu. Dziennikarka zapytała o to, dlaczego lekarze bagatelizowali fakt o pobycie Olka na Zanzibarze. Lek. med. Janusz Milejski stwierdził, że taką informację otrzymali dopiero w trzecim dniu pobytu. Wyraźnie zaskoczona dziennikarka dopytała, czy na pewno chodzi o Zanzibar. Mężczyzna przytaknął. W tym momencie zareagował ojciec Olka, który stwierdził, że nie jest to zgodne z prawdą.
Serdecznie Panu współczuję, ale nie mam powodu, żeby z Panem o tym dyskutować.
– odparł pełniący obowiązki zastępcy dyrektora do spraw lecznictwa.
Dariusz Biegański chciał odnieść się do słów lekarza, ale mężczyzna mu przerwał.
Ja bardzo Pana serdecznie przepraszam, ale nie jestem w stanie w tej chwili dyskutować z Panem.
– stwierdził.
Dziennikarka wysłała do szpitala pytania dotyczące ignorowania przez lekarzy informacji o pobycie Olka na Zanzibarze. Zapytała również o to, dlaczego nie zrobiono testu na malarię. W odpowiedzi otrzymała oświadczenie, które nie odpowiada na zadane przez nią pytania. Szpital odpowiedział w sposób ogólny, że wdrożono wszelkie procedury medyczne na podstawie wywiadu z pacjentem. Co jednak istotne, pod dokumentem nikt się nie podpisał. Na dole oświadczenia widnieje jedynie napis „Dyrekcja Szpitala”.
Szczepionka na malarię wciąż nie została wynaleziona, ale istnieją leki, które pozwalają obniżyć ryzyko zakażenia. Rodzice Olka zapowiadają, że złożą zawiadomienie do prokuratury.
Olek przez wiele lat był piłkarzem GKS-u Tychy, choć ostatnio reprezentował on barwy Kotwicy Kołobrzeg. Swój ostatni mecz chłopak zagrał właśnie w naszym mieście.
Materiał Uwagi! TVN jest do obejrzenia tutaj.