Sejmowe kamery uchwyciły, jak Grzegorz Płaczek, szef Klubu Konfederacji stoi blisko posła i namawia go do wyjścia z sali. Parlamentarzysta jednak się opiera i na sali pozostaje. Posłom udało się wyjść dopiero gdy głos zabrał Marszałek Sejmu.
Panie pośle Wilk, proszę opuścić salę na radę pana kolegów. – mówił Hołownia. – Pan poseł Płaczek pana wyprowadzi, bo zdaje się, że nie jest pan w stanie uczestniczyć w obradach.
Wcześniej uwagę na zachowanie parlamentarzysty zwróciła wicemarszałek Dorota Niedziela, prosząc by przestał pokrzykiwać. Dziś Szymon Hołownia poinformował, że poseł Wilk naruszył powagę Sejmu i w związku z tym zawnioskuje o ukaranie parlamentarzysty najwyższą możliwą karą 20 tysięcy złotych.
Zleciłem też służbom prawnym Sejmu przygotowanie rozwiązań, które pozwolą Straży Marszałkowskiej na badanie posła alkomatem na sali plenarnej na polecenie marszałka prowadzącego – oświadczył Marszałek Sejmu. – Za mojej kadencji zakończymy też długą, niestety, tradycję tolerowania obecności na sali nietrzeźwych posłów.
Grzegorz Płaczek przekazał, że klub Konfederacji w najbliższym czasie zadecyduje o ewentualnych konsekwencjach wobec posła, ale najpierw chce osobiście z nim porozmawiać. Przewodniczący klubu stwierdził, że doszło do sytuacji, do której dojść nie powinno i gdyby wiedział o tym, że poseł Wilk jest niedysponowany, to nie dopuściłby do znalezienia się polityka na sali plenarnej. Szef Konfederacji miał się o tym zorientować, dopiero gdy usiadł obok posła. Mówił, że jeśli ktoś nie jest w stanie uczestniczyć w obradach Sejmu, to powinien zostać w domu.
Inni posłowie z Konfederacji również mieli nie wiedzieć o niedyspozycji posła Wilka podczas wczorajszego posiedzenia.
Nikt nie miał szans tego dopilnować, bo Wilk wchodził na salę „normalnie”. Nie wyglądał na pijanego. Usiadł w ławach poselskich, było ciepło i go „wzięło”. Wtedy już wiadomo było, że coś jest nie tak. Zaczął wykrzykiwać w stronę Tuska i wtedy przewodniczący klubu zaczął reagować.
W piątek, 10 maja, w godzinach wieczornych, ówczesny kandydat w wyborach do Parlamentu Europejskiego siedział na środku jezdni w Kamionce Małej. Przybyli na miejsce policjanci wyczuli od parlamentarzysty woń alkoholu. Wtedy poseł zaczął krzyczeć i rzucać się na jednego z funkcjonariuszy, zrywając mu z munduru pagon i kamerę. Ryszard Wilk próbował również uciekać z radiowozu.
Z relacji funkcjonariuszy wynika, że nie był on w stanie wstać o własnych siłach, policjanci musieli go podnieść i podprowadzić do radiowozu – relacjonowała Gazeta Wyborcza. – Czekając na transport, poseł wpadł w szał, zaczął wymachiwać rękami i wyzywać policjantów: „Robicie ze mnie pajaca, skurw…, kur…, narażacie się na śmieszność, będziecie rozliczeni, siad!”
W listopadzie media donosiły o zachowaniu posła Wilka w Nowym Sączu. Według świadków parlamentarzysta był pod wpływem alkoholu i groził, że odbierze sobie życie używając noża. Po przybyciu policji mężczyzna miał stać się agresywny. Zraniony nożem polityk został wówczas zabrany przez zespół ratowników Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego na Szpitalny Oddział Ratunkowy.
To jakaś chora akcja. Cały teren został ogrodzony specjalną taśmą, wyglądało to bardzo poważnie
– mówił jeden ze świadków.
37-latek urodził się w Krynicy-Zdroju i jest ratownikiem WOPR. Ukończył Uniwersytet Rolniczy w Krakowie, z wykształcenia jest inżynierem geodezji i kartografem. Swoich sił w wyborach parlamentarnych próbował już w 2019 roku, ale wówczas z mizernym skutkiem. W zeszłym roku próbował nawet zostać prezydentem Nowego Sącza, jednak to również mu się nie udało. Prywatnie ma żonę Martynę oraz trójkę dzieci.
